Do Ujanowic przyszedł dziad nie wiadomo skąd - partyzantów z roku 1831. Tu se siadł i siedział przy bramie kościoła w Ujanowicach, raz przy dolnej bramie, raz przy górnej, i żebrał. Czapkę miał w garści i od czasu do czasu ktoś mu tam jakiegoś pieniądza rzucił. Lata biegły. W tym czasie w Żmiący spalił się gospodarz; do cna się spalił: stodoły, stajnie, dom mieszkalny, wsio się spalił, po prostu został całkiem goły. Niektórzy ludzie mówili, że dziad siedzący koło kościoła w Ujanowicach ma zaszyte w czapce wielkie pieniądze. Gospodarz ze Żmiący, któremu spaliły się wszystkie budynki, kupił nową czapkę, wypatrzył taką chwilę, że nikt się po Ujanowicach nie kręcił i podszedł do dziada siedzącego przy kościele. Dziad wyciągnął rękę po jałmużnę. Wtedy gospodarz ze Żmiący mówi do niego: "O, taką masz ladaco copcynę na głowę, to ja ci dam nową". I założył mu tą nawą czapkę na głowę, a tą starą włożył pod pazuchę i sporo uciekał, żeby go nikt nie widział. Biegł koło plebanii, przez podwórza, w rzekę i w Kobyłczańską górę i w las. Dziad leciał za nim szybko, ale go nie dogonił. Dziad się wrócił i poszedł do proboszcza z krzykiem, że mu czapkę ukradli. "A jak to było" - proboszcz się pyta. "Czapkę mi porwali" - gada dziad. "Przecież masz czapkę na głowie" - mówi proboszcz. "No tak, ale w tej starej była lepsza podszewka" - odpowiada dziad. No i zostało na tym. W tych latach zaczem się ten gospodarz ze Żmiącej wybudował i dorobił, to te kilka lat zleciało. Dziad też kwestował dalej pod kościołem a po kilku latach zmarł na Kobyłczynie u Zelka. Zelek rano idzie do proboszcza i mówi: "Dziad u mnie umarł, co robić, jak robić". Proboszcz odpowiada Zelkowi: "Nabożeństwo odprawię i pogrzebiemy go". I tak się stało. Zelek trumnę jakąś zmontował, przywieźli, proboszcz odprawił pogrzeb, dziada pogrzebali. Jak dziada zabrali, gosposia Zelkowa kazała służącej: "Sprzątnij ta tę słomę, co dziad na niej umarł, te torby wynieś, słomę ciśnij pod bydło, a te torby ciśnij na kępę". Służąca tak trochę z pogardą tę słomę wyniosła do stajni pod bydło, te torby zagarnęła do koszyka i wysypała na kępę. Rok upłynął, parobek zbiera kamienie, uzbierał pełny koszyk kamieni, włożył na ramię, przyszedł na kępę i wyproł na te torby dziadowskie. Jak te kamienie prasły w te torby, coś zadzwoniło. "Co to może dzwonić?" - myśli parobek. Wziął za kija i grzebie w tych torbach. Okazało się, że srebrne pieniądze i tego srebra dużo. Kij z garści parobkowi wyleciał, rękami rozgrabił te torby, zebrał te pieniądze, przeliczył i mówi w myśli do siebie: "Ęj! sporo tego, wnetki bym gospodarkę za to kupił". Zaczął się dowiadywać, czy kej tu nie sprzedają gospodarstwa. No i dowiedział się, że w Dobrocieszu pod lasem sprzedają 6 mórg pola. W niedzielę po południu ten parobek poszedł do tego Dobrociesza i pyto się, czy sprzedają gospodarkę. - "No tak, sprzedajemy. A miałbyś pieniądze, żeby zapłacić? Parobek się pyta: "A ile to będzie kosztowało?" Gdy usłyszał, ile pieniędzy potrzeba, mówi: "Chyba mam". Mówią mu: "No to kup". Odpowiada: "No to dobrze, kupuję". Sąsiada proszą, żeby tę ugodę napisał. Przyniósł te pieniądze, wypłacił. Gospodarzowi Zelkowi z Kobyłczyny, u którego służył, mówi, że pójdzie. Gospodarz pyta się: "A dlaczego chcesz odejść? Przecież ci dobrze u mnie". Parobek mówi: "Gospodarzu, tu nie zdolę zrobić żeniaczki". Gospodarz na to: "Jak chcesz robić żeniaczkę, to cię nie będę trzymał, to się żeń". I poszedł do kupionego gospodarstwa i ożenił się. Chłop ze Żmiący miał postanowienie, że jak się odbuduje i przy gospodarzy, to dziadowi pieniądze odda. I rzeczywiście chłop za te pieniądze ^zaszyte w czapce dziada się wybudował, zagospodarzył się, przygospodarzył tak, że miał te pieniądze wrócić, oddać, ale dziad pierwej umarł. Przyniósł pieniądze do proboszcza. Proboszcz powiada: "No tak, dziad umarł, tyś pieniądze przyniósł, ale wiesz co, te pieniądze parafia złożyła, to trzeba za nie coś zrobić dla parafii". No i za te pieniądze wymurowane są te mury koło kościoła i stacje.

Źródło:
archiwum GOKSiT w Laskowej
konkurs: „Wczoraj i dziś Gminy Laskowa” - 2006 rok
opracowanie:M. Salabura, A. Pajor – Szkoła Podstawowa w Ujanowicach