Wiele lat temu na szczycie góry Jaworz porośniętej lasem powstała tajemnicza, nie zbadana przez ludzi jaskinia. Według podań ludowych miała być złożona z kilku części, być może wykutych w skale ludzką ręką czy też wyżłobiona przez naturę. Sugerowano nawet, że mogła być przez ludzi zamieszkana. Często nazywano ją jamą zbójecką w której chronili się różni opryszkowie, wyjęci spod prawa. To ustronne, oddalone od osiedli ludzkich miejsce otoczone było dziką naturą, liczną zwierzyną bujną roślinnością i cudnym śpiewem ptaków. Wokół zauważyć można było leśne polany ozdobione różnorodnymi kwiatami. A i niejeden tu i ówdzie znajdował poroża dzikich zwierząt. Domniemano, że do jaskini prowadzi wąskie przejście, otoczone kamiennymi słupami. Wejście to zasuwano kamieniami, aby bydło pasące się po lesie nie wpadło do jej otworu. Uważano powszechnie, że kto kamienie odsunie, może dotrzeć do dwu komnat pieczary, bowiem przejście do dalszych jej części zasunięte miało być, tak skutecznie, że spuszczenie się w głąb jamy było nie możliwe. W tych dwu komnatach czuć było silny przeciąg powietrza, jakby powiew, który światło świecy gasił. Okoliczny lud utrzymuje, że to jest schronienie zbójów i że z pieczary tej prowadzi podziemne przejście, które jest przyczyną przeciągu. Przed kilkudziesięciu laty spuszczali się wąskim otworem do tej jaskini: ksiądz, inspektor szkolny i dwóch studentów. Opowiadali, że pieczara ma ściany dość równe i wysokie, a w jednej z komnat znajduje się kamienne wzniesienie, jakby miejsce przeznaczone na legowisko. Nie znaleźli żadnych śladów ludzkich, jedynie kości z jakiegoś małego zwierzęcia. Niektórzy sugerują że w niedostępnej części pieczary śpią tajemniczy rycerze, a obudzą się, gdy Polska będzie potrzebowała pomocy lub znajdzie się w niebezpieczeństwie. Inni uważają że jamę tę zamieszkują diabły i strachy, które zrzucają czapki z głowy, straszą i wodzą ludzi po lesie, zwłaszcza nad pieczarą na granicy między Zmiącą a Pisarzową. Nikt też tamtędy sam jeden nie chodzi. Czasem strach przybiera na siebie postać niby psa, niby liszki, dobywa się nocą do domów i ludziom pokazuje. Czyni zamieszanie, rozrzuca przedmioty zgromadzone wokół domu. Ludzie chronią się do domów, a zjawa niepostrzeżenie znika. Jednak rano przerażeni ludzie szukają wokół obejścia śladów rozrzuconych przedmiotów i nie znajdują żadnych dowodów pobytu dziwnych zjaw. Niejeden furman jadący z lasu z wyrębu drzewa, którego zastała nagle noc, błąkał się do rana i jeździł wokół kopca nad pieczarą. Uważano, że coś tam wodzi, omamia ludzi, że wydaje im się iż jadą w dobrym kierunku. Nagle świt ujawnia tajemniczą prawdę „dziwnych omamów" i sprawia, że powraca w zabłąkanych umiejętność orientacji w terenie. Tutejsi mieszkańcy myślą, że to sprawka duchów błąkających się po świecie. Tak z pokolenia na pokolenie legenda przekazywana jest potomnym i przetrwała do dzisiaj.

Źródło:
archiwum GOKSiT w Laskowej
konkurs: „Wczoraj i dziś Gminy Laskowa” - 2006 rok
opracowanie:K. Pasionek, M. Pajor - Szkoła Podstawowa w Jaworznej